czwartek, 9 sierpnia 2012

ŻÓŁTO - CZEROWNE czyli kabaczek po mojemu.

Znam taką sympatyczną Panią na bazarku, spytałam ją co lepiej zapiec - kabaczek czy cukinie? Wybrała mi piękny, żółty kabaczek i mówi że to, że mięsiste i super się zapieka. No to dawaj...



Przekrojony na pół, pestki usunięte łyżką
Miąższ wydłubany również łyżką, podduszony z pomidorami ( były dwa w lodówce nadkrojone przez skrytego "pomidorożercę" Karolinę, córkę mą)
Z zamrażarki wyjęłam trochę mięska mielonego drobiowego- udusiłam razem z miąższem kabaczkowym.
W wersji WEGE dać można biały ser, zamiast mięsa ale dopiero już do gotowej masy.
4 ziemniaki pokrojone w kostkę ugotowane, rozbite na masę.
Mieszam masę ziemniaczaną z masą kabaczkowo - mięsną ( lub bez mięsa, teraz dodaję biały ser)
Dosypuję pół łyżeczki dobrej curry
Ha, ja dziś dałam i męsko i biały ser...na koniec ser żółty, zawiajam w folię i do piekarnika.

Szczerze....???Pierwszy raz to robię......
Zaraz powiem jak wyszło....jak już zostaną kabaczkowe okruszki :):)

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

HOT OR NOT Dla Klimsi :)

To bardzo prosta , cudownie pyszna potrawa, którą można jeść na zimno lub na ciepło. Doskonała na gorące dni, kiedy  obiad nie wchodzi do brzuszka.
Dla Klimci, bo jest mega prosty, a Klimcia nie lubi dłuuuuugich przepisów :)
Prosty i robi wrażenie -dodatkowo wegetariański
Proszę;
- Jedna cukinia
- makaron rurki ( inny jak ktoś lubi, ale lepiej grubszy)
- wędzony łosoś
- peskti dyni i słonecznika. 
- czosnek
Pestki prażymy na patelni.
Gotujemy makaron, odstawiamy do wystygnięcia, lub jeżeli chcemy na ciepło, to nie studzimy.
Cukinie kroimy w paski lub plastry,, podsmażamy na czosnku / przyprawy = bazylia, oregano/ potem lekko ją podduszamy do miękkości dolewając wody ( około ćwierć szklanki)
Łososia szarpiemy na kawałeczki do makaronu wymieszanego z cukinią 
Sypiemy pestki
Mieszamy, sól, pieprz, trochę oliwy z oliwek
i JUŻ :)
Żeby było na zimno jako sałatka, czekamy 30 minut, jeżeli na obiadek, to mieszamy od razu wszystko:)




JEST PRZEPYSZNE - POLECAM !!!!!


sobota, 4 sierpnia 2012

Ciasto "Inga" ze śliwkami

Tak to już jest, że jeżeli sami nie wymyślimy dania, zapewne przejmujemy je od kogoś i na zawsze w pamięci pozostaje przepis "Kasi" "Babci" "Ewy" tudzież 'Ingi" tak jak ten dzisiaj.
Mam nadzieję że Inga nie będzie mi miała za złe, że go opublikuję i tak tego bloga nikt nie czyta...raczej jest dla mojego wyżycia się:)
Inga ugościła nas kilka dni temu nie dosyć, że wspaniałymi sałatkami, potem domowym sushi...no i na koniec było TO ciasto:)
Proste jak plecy Ingi, bo trzeba wspomnieć, że Inga jest wspaniałą tancerką oraz choreografem, oczywiście jest również  Panią domu....:)
Ale wracając do tematu....
Ciasto można by też nazwać "Wszystkiego po równo"
300gramów masła
300 gramów cukru
300 gramów mąki
300 gramów jajek ( ja dałam cztery)
bez proszku!!!!
Śliwek więcej niż pół kg.


To wszystko mieszamy mikserem, około 20 minut...chyba Inga mieszała dłużej, ale Ona ma stojącego robota który sobie mieszał, kiedy my piliśmy winko:)


Wywalamy masę na kwadratową tortownicę, kładziemy śliwki skórką do dołu.
Piekarnik nagrzewamy , potem wkładamy ciasto i gotowe....teraz już tylko czekać z kapiącą ślinką
Jak skończę piec, wrzucę zdjęcia:):):)


Piekłam nie całą godzinę w temp.170  bez termoobiegu :)